Wartości lokowane na szczycie hierarchii ich życiowego systemu są różne. Osiąganie szczebli kariery zawodowej, panowanie nad innymi, tworzenie dzieł niepowtarzalnych, miłość, społeczna użyteczność itp.

Zrealizowanie przyjętego celu najczęściej wiąże się z istnieniem pewnych środków lub warunków, takich chociażby, jak: zdrowie, stabilny układ społeczno-polityczny, sprawność intelektualna czy odwzajemnione uczucia. Ich zniknięcie uniemożliwia osiągnięcie założonego modelu samorealizacji. Chyba nikt, jak lekarz nie spotyka się tak często z tragedią ludzi, których rozpacz wyrasta ze świadomości utraty szans na zrealizowanie życiowych celów. I w tym wypadku skłonny byłbym apelować do wszystkich, którzy spotykają się z ludźmi przekonanymi o niemożliwości czegokolwiek, co miałoby sens po zniknięciu z ich świata wartości absolutnej o niesienie pomocy.

Przykładów dowartościowania egzystencji subiektywnie bezwartościowych jest wiele. Zatrzymam się na jednej płaszczyźnie – stosunku do ludzi chorych, których choroba wytrąciła z normalnego, aktywnego życia. Dużo mówiono i pisano o tym, że pacjent, a szczególnie ten beznadziejnie cierpiący, ocierający się o krawędź rozpaczy, błaga-

jqcy często o przyspieszenie śmierci, nie może być traktowany na wzór zdefektowanej maszyny, której już nikt nie jest w stanie pomóc. Przeciwnie. Powinien stać się pacjentem najważniejszym, ponieważ najbardziej w swym cierpieniu i lęku potrzebuje pomocy,

o czym wielokrotnie z wielkim humanistycznym zaangażowaniem pisał m. in. profesor Kielanowski.