Edukacja w administracji

Któż nie ma złych wspomnień z którejkolwiek wizyty w urzędzie lub innej instytucji państwowej. W każdym towarzystwie znajdzie się osoba opowiadająca anegdotkę o niedouczonym i leniwym urzędniku, z którym przyszło mu załatwiać sprawy urzędowe. Czy rzeczywiście urzędnik jest synonimem niekompetencji? I co ważne – z czego wynikają pomyłki urzędnicze?
Z perspektywy klienta urzędu sprawa wygląda jasno – pracownicy pobierający pensje z jego podatków nie znają się na niczym, są kolokwialnie mówiąc „pasożytami żyjącymi na koszt państwa”. Warto jednak spojrzeć na temat szerzej, wyzbywając się uprzedzeń i bazując na faktach. A fakty są takie, że profesjonalne szkolenia dla administracji publicznej to rzadkość. Mimo powszechnej opinii o trwonieniu środków finansowych przez instytucje sektora finansów publicznych, dyrektorzy urzędów nie mają od wielu lat pieniędzy na podwyżki dla pracowników – szkolenia dla administracji to luksus na który tym bardziej ich nie stać. Tym sposobem przykładowo urzędnik od 8 lat pracuje na bazie ustawy, która w międzyczasie była zmieniana pięciokrotnie. Nie został kompleksowo wdrożony w zmiany przez pracodawcę a jego urzędnicza pensja nie pozwala na szkolenie we własnym zakresie. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że nieprzeszkolony urzędnik za wydanie błędnej decyzji odpowiada finansowo. Trudno się dziwić, że czasem bezpieczniej jest wydać decyzję odmowną niż pozytywną, nie popartą przekonaniem co do swojej wiedzy prawnej.
Warto spojrzeć na urzędników nieco przychylniejszym okiem – i tak nie mają łatwiej pracy.