Gdyby słuchać wyłącznie mediów, można by pomyśleć, że dziecko to jedno wielkie zmartwienie – zmartwienie związane z wychowywaniem, z opieką i wreszcie ze zdrowiem. Jest to prze­konanie budzące grozę, gdyż w istocie dzieci to piękny podaru­nek. W głębi duszy nie mamy co do tego wątpliwości, ale czasa­mi zapominamy, że tak właśnie jest. Małżeństwa borykające się z problemem niepłodności doskonale wiedzą, jak bezcennym da­rem jest dziecko. Podobnie czują rodzice, których dzieci cierpią na przewlekłe choroby lub doznały urazów. Dopiero gdy grozi naszym dzieciom niebezpieczeństwo, uświadamiamy sobie, ile dla nas znaczą i jak nieistotne stają się inne sprawy.

Wychowanie dzieci rzuca nam prawdziwe wyzwania. O wielu z nich piszemy, ale ty sam stale mu­sisz powtarzać sobie, że oto masz wspaniałe zadanie do wy­pełnienia – ukształtowanie nowego istnienia ludzkiego i wpro­wadzenie go w przyszły wiek. Będziesz dawał, ale także otrzy­mywał. Twoje życie zostanie wzbogacone miłością i uwiel­bieniem okazywanym ci przez dziecko z całą jego świeżością spojrzenia, intensywnością przeżywania i ufnością wobec ota­czającej je rzeczywistości.

Wychowujemy pokolenie XXI wieku i radzimy sobie w tym względzie zupełnie nieźle. Kształtujemy rodzaj młodego czło­wieka, który wyprzedza o parę lat swego rówieśnika sprzed trzydziestu lat (porównaj siebie, gdy miałeś piętnaście lat, z dzisiejszym piętnastolatkiem).

Wychowywanie dzieci to sztuka stara jak świat. Aby czynić to właściwie, należy wydobywać z siebie najgłębiej ukryte możliwości i dodatkowo wesprzeć je pomocą z zewnątrz. Spełniając swe rodzicielskie obowiązki, przyjmujemy filozo­fię dobierania metod do bieżących potrzeb. Tolerujemy wła­sne błędy, ucząc się na nich, i nie karcimy siebie zbyt surowo. Ta potrzeba ciągłej pracy nad sobą skłoniła was zapewne do sięgnięcia po tę książkę.

Jeśli kochamy własne dzieci, chcemy wywiązać się z roli matki lub ojca najlepiej jak potrafimy, jeśli jesteśmy otwarci na wskazówki – mamy wszelkie dane po temu, by być dobrymi rodzicami.