Rodzice nigdy nie mieli rzeczywistego udziału w kształ­towaniu polityki – być może wynika to z faktu, iż są zbyt za­jęci dziećmi, by wykrzesać z siebie energię na dodatkowe działanie. Tymczasem uczestnictwo w życiu politycznym po­lega tak naprawdę na udaniu się raz na kilka lat do urn wybor­czych i poparciu idei, która bliska jest naszemu sercu. Na szczęście sytuacja ta zaczyna się zmieniać w błyskawicznym tempie.

RODZICE SĄ ROZGORYCZENI

Co osiągnęliśmy, powierzając świat politykom i technokra­tom? Środowisko jest skażone do tego stopnia, że groźba za­burzeń genetycznych stała się faktem; szerzy się niepłodność i wzrasta częstotliwość poronień. Na astmę, chorobę silnie uza­leżnioną od jakości powietrza, choruje dziś dwoje z pięciu australijskich dzieci. Sytuacja wygląda podobnie z alergiami i uczuleniami na związki chemiczne. Nawet promienie sło­neczne stały się niebezpieczne.

Świat jest pełen przemocy, ponieważ panuje w nim nierów­ność, ponieważ nastąpił rozpad rodziny, a środki masowego przekazu propagują brutalny styl życia.

Gospodarka nie jest w stanie zapewnić mężczyznom i mło­dzieży godziwego zatrudnienia, natomiast chętnie znajdu­je miejsce pracy dla młodej matki, pod warunkiem że ta nie zgłasza większych pretensji do wynagrodzenia i warunków pracy.

Dwie skostniałe partie, Partia Liberalna i Partia Pracy, tak niewiele różnią się w swych koncepcjach politycznych, że ich programy wyborcze nie są już w stanie wywołać żadnego en­tuzjazmu wśród zwykłych obywateli.

NOWE KONSTRUKTYWNE PRZYMIERZE

Zawsze tam, gdzie rzeczywistość nie pozostawia nam wy­boru, a powoduje frustrację, pojawia się nowe wyjście. Rodzi się ono w naszym najbliższym otoczeniu jako konstruktywne przymierze różnorodnych sił, od współczesnej technologii i ruchów ekologicznych począwszy, na ideologiach prawico­wych i afirmujących rodzinę oraz tradycyjnej filozofii chrześcijańskiej skończywszy.

Skutkiem tych przeobrażeń jest odchodzenie od stereoty­pów. Zauważam to podczas moich podróży, kiedy na wykła­dach obok szacownych, monogamicznych i ciężko pracują­cych niegdysiejszych ?hipisów” siedzą zatwardziali członko­wie Kościoła, czule obejmujący swe dzieci, nie uznający kar cielesnych i należący do Amnesty International.